Wybaczcie anony, nie tostuję zbyt często bo nie mam dużo czasu na pisanie. Ten tutaj jest nieco przeforsowany, ale postaram poprawić się w przyszłości.   ***   Niedziela popołudnie w Ponyville, humor niestabilny. Wciąż zastanawiam się, co myśli moja mame teraz i co pomyśli, jeśli kiedykolwiek wrócę na ziemię. Ciekawi mnie co się stanie jeśli powiem wszystkim, że nawpierdalałem się kaszlaka i spacerowałem po wymyślonej krainie wraz z sześcioma kolorowymi poniakami...koniakami. Najpewniej trafiłbym do Węgorzewa na Józefa Bema w trybie błyskawicznym, więc póki co myślę, że będzie mi tu lepiej.   "Podoba ci się Ponyville?" Applejack przerwała moje głębokie przemyślenia.   "Yyy, tak..." Odrzekłem niepewnie "Strasznie tu pusto" Prawda. Odważniejsze kucyki wróciły do swoich zajęć, reszta obserwowała nas zza uchylonych drzwi i zasłon. Super pierwsze wrażenie kurwo.   "Ponyville to niezbyt duże miasto" Dodała Twilight niosąc bolca na swoim grzbiecie "Tutejsze kucyki rzadko widują tak...nietypowych gości."   "W moim przypadku to raczej oczywiste"  Westchnąłem "Po prostu nie chcę wywoływać niepokoju."   „Nie masz się czym przejmować" Zaśmiała się Twilight "Gdy zobaczą, że nie stanowisz dla nich zagrożenia na pewno się z tobą zaprzyjaźnią."   Przez kolejne kilka minut szliśmy spacerem przez niemal opuszczone Poniville. Mój mózg wciąż rapuje na sam widok ulic, które mijaliśmy. Niektóre przypominały te widziane w bajce, lecz większości nie byłem stanie rozpoznać. Wcześniej miałem wątpliwości, ale teraz jestem niemal pewien, że jestem tu naprawdę - mój zakurzony umysł nie mógł by tego wszystkiego wykomputować. Może to boge i jan paweł 2 papież mszczą się na mnie na ciągłe szkalowanie? Jednak nie wygląda mi to na zemstę, bo nie jest tu tak źle...a może...   "A oto nasza lokalna szkoła" No i chooy, Tłajlajt po raz kolejny kazała wykurwiać moim myślom na wykop "Młodsze kucyki otrzymują tutaj podstawową edukację" Nie gówno   „Co?...Tak, u nas wygląda to podobnie” Tyle że z większą ilością plecaka lądującego w kiblu.   „Naprawdę?” Oho, znów ją nakręciłem. Tylko nie pytaj mnie o… ”Mógłbyś wyjaśnić to nieco szerzej?” Anonowi to zawsze wiatr w oczy i chuj w dupę.   „Erm…Ludzie uczą się obowiązkowo od siódmego do szesnastego roku życia” Już nawet nie wspomnę o gimbazie, po co samemu wywoływać ptsd. "W późniejszych latach możemy wybrać własny kierunek edukacji, od średniej do wyższej, ale to już dłuższy temat, może kontynuujmy dalej, później wyjaśnię ci resztę" Żeżuncja vobis. "Trzymam cię za słowo" Odrzekła Twi   "Po lewej możesz zobaczyć butik Rarity" No tak, znów wygląda zupełnie jak w bajce, równie oczojebny. Na myśl przychodzi mi jeden z tych malusich milusich lokalów, gdzie za parę butów zabiorą ci wątrobę albo obie nerki.   "Tak jest mój drogi" Dodała Rarełe, chyba wiem dokąd to zmierza "Prędzej czy później będziemy musieli zamienić twoje... ubranie na coś bardziej szykownego." Wprost nie mogę się doczekać swych nowych rurek.   "Hehe" Zarechotała Daśka "Chcesz, żeby wyglądał jak te napuszone kucyki z Canterlot?" Jedyną odpowiedzią Rarity było nieco zduszone 'hmph'.   "No dobra..." Poważna Ejdżejka pragnie zabrać głos "Skoro nie macie żadnej magii to znaczy, że nie macie też żadnej księżniczki?" O kurwa stary - polityka - kolejny temat o którym wiem tyle co nic.   „Nie, co kilka lat wybieramy nowego przywódcę, ludziom najwyraźniej przestała podobać się monarchia”   „Fascynujące” Dodała zamyślona Twi „Mogłabym napisać tyle książek na ten temat… pomyślcie tylko, jak bardzo moglibyśmy zyskać korzystając z twojej wiedzy…”   „A oto Cukrowy Kącik!!!111” Pinkeusz zatrzymał kolejną tyradę Twilight w tempie błyskawicznym. Mimo to wciąż muszę walczyć z silną chęcią wykonania hehe fejspalma słysząc spolszczone nazwy niemal każdej lokacji w Ponyville „Chodźmy coś zjeść!”   „Z miłą chęcią” Dodałem grzebiąc w kieszeniach „Z tym że jestem kompletnie spłukany” No chyba że zaakceptujesz szlugę. „Nic się nie martw” Zachichotała „Potraktuj to jako prezent powitalny” „Skoro tak mówisz…”   Ja jebe mamo, im bliżej meliny różowego kuca tym mocniej moje nozdrza atakowane były zapachem wszelakich wyrobów cukierniczych, ostatni raz, gdy tak jebnęło mnie w łeb zadowalałem się wacikiem nasączonym pewną wciąż drożejącą cieczą, ale to anegdota na inny moment. Obecnie starałem się ukryć fakt, że aromat dochodzący z domku Pinkie Jagi na dłuższą metę będzie mógł konkurować z akodyną. Przy okazji poczułem nasilającą się chęć puszczenia bąka - postaram się odłożyć to na potem. Oddychając przez usta przekroczyłem próg różowej piekarni tylko po to by przywitać z większą ilością tego samego koloru. W sumie to nie powinno mnie to dziwić biorąc pod uwagę kto trzęsie tym biznesem.   „Podoba ci się?” Zapiszczała Pinkie wskazując mi miejsce na którym mógłbym spocząć swą dupę, oczywiście za małe, ale nie będę narzekał tak wcześnie „Sama urządziłam całe to miejsce”   „Eee… Tak, bardzo tu… kolorowo” Chyba nie usłyszała, gdyż nim skończyłem zdanie wykurwiła w stronę jak sądzę kuchni. Chyba wciąż trzyma mnie wywołana oparami cukru faza ponieważ po 3 sekundach ciszy ten sam kuc pojawił się za tuż moimi plecami.   "Proszę bardzo, smacznego" Co ona to ja nawet nie. Zanim zdążyłę zapytać Twilight, co tu się odpierdala (w sumie to wiedziałem, ale lepiej wciąż zgrywać durnia) przede mną, pięcioma klaczami i jednym bolcem stały talerze z tymi słynnymi muffinkami czy jak to się tam nazywało. Mózg lekko zarapował, bo były przynajmniej 2 razy większe niż, te które mógłbym kupić w polszy, lub gdziekolwiek na świecie. "Yy... Dzięki?" "Nie ma za co"   ...   Nawet nie zadawałem sobie sprawy, że znowu chce mi się żreć. Zawierająca 100 kalorii zupa od fluterszajki była całkiem dobra, ale ciągnąc tylko na niej osiągnę ottermode w czasie rekordowym. Innymi słowy zainicjowałem tryb wpierdalania darmowego żarcia (oraz życia).   „Okej” Odezwała się Rainbow, wciąż z pełną gębą, smród.png „Co zamierzasz teraz robić, no wiesz, skoro tu utknąłeś”   „Szczerze mówiąc to nie wiem, póki co spróbuję zażyć lokalnego klimatu. Nie sądzę, żebym mógł iść gdziekolwiek indziej, jeśli jedynymi kucykami, które mnie znają jesteście wy i wasze księżniczki. Nie liczę tych, którzy kryją się teraz w swoich domach.”   „Księżniczka Celestia z pewnością szuka teraz przyczyny twego przybycia” Dodała Twilight „Nim się obejrzysz będziesz mógł wrócić do swojego świata” Oby tylko prawo Murphy'ego nie kopnęło mnie w jaja z siłą tysiąca słonecznych zadów.   „Nie śmiałbym jej popędzać” Odparłem kończąc to, co miałę na talerzu „Jeśli nie macie nic przeciwko to wyjdę się przewietrzyć.” Poczułem silną chęć zapalenia szlugi.   …   Stając nieopodal wejścia do… cukrowego kącika wyciągnąłem z kieszeni swoich ‘szykownych’ dresów nieco pomiętego vajsroja przypalając go w połowie pustą zapalniczką, którą znalazłem w zaspie 2 miesiące temu. Gdy już pyszny tlenek węgla trafił do mych płuc poczułem się nieco lepiej – ‘nieco’. Nie powinienem narzekać, bo skoro trafiłem do Equestrii to równie dobrze mogłem też wylądować np. w Khorinis – gdzie mój łeb stałby się jeszcze bardziej kwadratowy – albo na planie Boku No Pico, ewentualnie w czyjeś dupie lub w Watykanie, możliwości są niewyczerpalne. Powiedziałbym, że trafiłem szczęśliwie w miejsce, gdzie szanse przeżycia anona są niezwykle wysokie.   Oglądając się za siebie, obserwowałem wciąż niespokojne kucyki, które starały się omijać mnie jak najszerszym łukiem. O to nie powinienem dawać jebania, chyba że zaczną nosić ze sobą pochodnie i kaptury w kształcie stożka.   Szybko zgasiłem dopalającego się kiepa, gdy usłyszałem znajomy głos Fluterszajki. „W-Wszystko w porządku?” Zapytała. „Tak, zrobiło mi się tylko nieco duszno.” „Anon?” Zawołała Twilight „Zbliża się wieczór, powinniśmy wracać do domu, jutro z pewnością porozmawiamy dłużej, do zobaczenia” Pożegnała się, kierując się w stronę swej biblioteki. „Muszę upewnić się, że Sweetie Belle pójdzie spać o właściwej porze. Jutro ubierzemy cię jak należy” Dodała Rarity „Oby tylko ona, Apple Bloom i Scootaloo znów nie powtórzyły swojego wczorajszego wyczynu” Zaśmiała się Applejack dołączając do niej. „Nie jesteś taki najgorszy” Daśka znów patrzy na mnie z góry „Musimy kiedyś spotkać się w barze, sprawdzimy czy masz twardą głowę w mniej bolesny sposób, na razie” I tyle ją widzieli. „CZEŚĆ!” Ja jebe, Pinkie…   …   „No więc Fluttershy…” Nadeszła kolejna runda bitwy mentalnych stulejek. „T-Tak?” „Mam nadzieję, że się narzucam, no wiesz… chodzi mi o to mieszkanie u ciebie” „Oczywiście, że nie” http://goo.gl/djaZbc kurrrwa „Nie mogę pozwolić byś został sam tak blisko Everfree, pamiętasz drogę do mojej chatki?” "Mhm, możemy iść?" "Oczywiście" Uśmiechnęła się lekko   Dzisiejszy dzień był całkiem pieniężny.