Pomiędzy mną a jedynym oficjalnym wyjściem z biblioteki stała Celestia. Mimo mych nieludzkich starań poczułem luz w zwieraczach.  Czyżby moje jelito grube było w stanie przewidywać przyszłość i zmusiło mnie do opróżnienia kilka chwil wcześniej.   "Podejdź bliżej, młodzieńcze" - Ło kurwa ty... Koń przemowił. Jej spojrzenie wyraźnie mówiło 'jeden fałszywy krok a kopnę cię w mordę'. Zrobiłem więc jak kazała.   "Nazywam się Księżniczka Celestia" No nie pierdol "Rozumiem, że ty jesteś Anon, czy mam rację?"Moją jedyną odpowiedzią, było szybkie przytaknięcie, czyniące ze mnie srogą spierdolinę w oczach Bogoklaczy. "Twilight poinformowała mnie o tobie i okolicznościach twojego przybycia, lecz koniecznie musiałam zobaczyć cię osobiście" No to musisz być teraz zajebiście rozczarowana "Nie spotkałam się jeszcze z przedstawicielem obcej cywilizacji. Nie wiem jeszcze w jaki sposób trafiłeś do Equestrii, ale zapewniam cię, że zajmę się tym jak najszybciej"   "Dzi-Diękuję wasza W-Wysokość." Może strachałem przedwcześnie, Celestyna nie brzmi na zbyt wkurwioną. "Jednakowóż..." Oho "Wiem nieco o tobie, lecz nic o twojej rasie. Prawdę mówiąc nie jestem pewna czy powinnam ci ufać” Okurwaokurwaokurwa…   „Skąd mam wiedzieć, że nie skrzywdzisz moich poddanych?” No kurwa rzeczywiście, już to widzę. „Chciałabym jednak dać ci kredyt zaufania. Nie znam cię, ale nie chcę oskarżać cie o rzeczy których nie zrobiłeś” Jak szkalowanie pewnego wielkiego polaka, czego w życiu nie robiłem, co to to nie. „Czy chciałbyś się wypowiedzieć na ten temat?” Dodała Celestia czekając na moją odpowiedź niczym mój dawny nauczyciel od majzy. Pierdolę to, czas na plan B, co będzie raczej trudne biorąc po uwagę to, że nie miałem planu A.   „Er… Wasza wysokość? Czy naprawdę wyglądam na kogoś, kto byłby w stanie kogokolwiek skrzywdzić? Już raz dostałem po gębie a prawda jest taka, że nawet gdybym chciał wprowadzić w życie jakąś złą intencję to dostałbym po raz drugi i to nie od ciebie, tylko od jakiegokolwiek innego kucyka. Ja nie wystawiam nawet głowy z domu a co dopiero mówić o robieniu komuś krzywdy…” Wyrzuciłem to z siebie na niemal jednym oddechu. Zajebiście, powinienem to dodać do swoich życiowych acziwmentów – „Upodlij się przed władcą gadających koni”. „No tak… pozwól, że porozmawiam z Twilight, ona i jej przyjaciele czekają za…”   Celestia nie zdążyła nawet skończyć zdania, gdyż wcześniej wymienione drzwi wyleciały z zawiasów niczym magik z parapetu. W nowo rozpierdolonym wejściu stała… o kurwa...   „GDZIE JEST TA BESTIA, ROZPRAWIMY SIĘ Z NIĄ!”   Luna…   Posępny kolarz wciąż czycha na mój rower. --- Celestia była bardziej niż zdziwiona, nie była ona w pizdu zdumiona. To była spokojna niedziela, gdy Twilight przysłała jej kolejny list. Zamiast cotygodniowego wykładu o przyjaźni na beżowym fragmencie pergaminu zapisana była zupełnie inna informacja. Podobno wczoraj z lasu everfree wyłoniła się istosta, o której nikt jeszcze nie słyszał - co więcej istota ta jest wyraźnie inteligentna, gdyż zdołała ona - a raczej "on" - biorąc pod uwagę notatki Twilight skomunikować się z nią i jej przyjaciółmi w znanym kucykom języku. Ten takzwany "człowiek" przebywa teraz w jej domu wraz z resztą elementów harmonii (nie wię czy to tak się piszę anony, tbw na polski dubbing). Fakt ten zaniepokoił Celestię - nie wiedziała ona kim, lub czym jest ten "człowiek", ani do czego jest zdolny, gdy pozostawi się go bez nadzoru...   "Czy coś się stało?" Luna zauważyła głębokie skupienie swojej siostry.   "To nic takiego..." Celestia nie była pewna intencji nowego gościa jej uczennicy, lecz póki co postanowiła nie angażować w to Luny. Jej "nastawienie" wobec nieznanych jej rzeczy, lub w tym przypadku - istot mogłoby go odstraszyć. "Kolejny list od Twilight... Pozwolisz, że się przejdę? Dokończymy naszą rozmowę później." "Oczywiście. Na pewno niczego nie potrzebujesz?"   "Nie... tylko odrobinę świeżego powietrza." Kończąc zdanie Celestia odpaliła swą magię i teleportowała się w stronę Ponyville. --- Twilight nie mogła doczekać się odpowiedzi swej wieloletniej mentorki. Jako pierwsza udokumentowała nowy rodzaj inteligentnego stworzenia - to niezwykłe odkrycie.   "Twi..." AppleJack przerwała jej natłok myśli. "Rozumiem, że jesteś podekscytowana, ale może powinnaś się nieco uspokoić..."   "Nie mogę być spokojna!" Pisnęła Twilight "To epokowe odkrycie! Nie mogę się doczekać, kiedy Księżnicz..."   *JEB KRAAAAA*   Twilight nie zdążyła dokończyć, gdyż usłyszała dość wyraźny dźwięk spływającej wody piętro wyżej oraz niemal oślepiający blask tuż przed nią. "K-Księżniczko...?" Tu miała rację. Przed 6 klaczami i małym smokiem stała wyraźnie zaniepokojona Celestia. "Witajcie dziewczęta, oraz ty, Spike" Słoneczny koń powitał ich nieco wymuszonym uśmiechem. "Mam nadzieję, że was nie przestraszyłam. Nie chciałam robić przedstawienia pojawiając się tak z nienacka na zewnątrz."  "A-Ależ skąd" Skłamała Twilight, gdyż Fluttershy zdążyła skurczyć się do maksymalnych dla niej rozmiarów za ogonem Rainbow Dash.   "Miło mi to słyszeć. Otrzymałam twój list i chciałabym czym prędzej spotkać się z waszym nowym przyjacielem, gdzie on jest?" "Przed chwilą poszedł do łazienki... czy coś się stało księżniczko? Anon nie sprawił nam żadnych kłopotów" Twilight odparła coraz bardziej zaniepokojona. "Wszystko jest w jak najlepszym porządku, jednak chciałabym się z nim zobaczyć... w cztery oczy... jeśli nie macie nic przeciwko." Twilight próbowała zrozumieć co się właśnie wydarzyło. Księżniczka Celestia zachowywała się inaczej niż dotychczas, jednak ton jej głosu przekonał ją do nie zadawania kolejnych pytań. "Dziewczyny, Spike - poczekajmy na zewnątrz." --- Celestia czuła się niepewnie, nie chciała przestraszyć ani Twilight i jej przyjaciółek ani wspomnianego przez nią "Anona". Ostrożności jednak nigdy za wiele, Equestria przeszła już wiele i to jej obowiązkiem była ochrona jej poddanych.   Kontemplację Celesti przerwał odgłos zamykanych drzwi oraz kroki zbliżające się w kierunku schodów. U ich szczytu stanął 'on'... no cóż... to było raczej antyklimatyczne. Anon stojący jakieś 15 metrów od niej wyglądał mizernie - spotęgowało to jego czysto przerażone spojrzenie, gdy tylko ją zauważył. Celestia nie mogła powstrzymać się przed ukazaniem odrobiny współczucia podczas ciągle zachowanej ostrożności. Ten człowiek z pewnością bał się jej bardziej niż ona jego.   "Podejdź bliżej, młodzieńcze"   --- Ja pierdolę kurwa mać... jestem tu niecałe 2 dni i znów stoję przed kolejnym wpierdolem - tym razem ostatecznym. W zasadzie to nie stoję a chowam się właśnie pod stołem zaraz po tym jak Luna Wcale Nie Tańcząca zaanuncjowała swoje intencje wobec mnie.   "Siostro, proszę, uspokój się." Celestia próbowała złagodzić sytuację.   "Wasza wysokość." Fluttershy widocznie odzyskała swój kręgosłup "Proszę, nie rób mu krzywdy, Anon na prawdę nie jest groźny." Niedomówienie stulecia. "Dlaczego chciałaś ukryć przede mną istnienie tego 'człowieka?'" Luna najwyraźniej ogarnęła bajerę, ku uciesze mych uszu oraz okien. "Nie chciałam cię niepotrzebnie denerwować, siostro" Odparła spokojnie Celestia. "Chciałam się sama upewnić, czy nasz gość nie jest zagrożeniem przed angażowaniem większych sił." "Hmph... dobrze, przyjmę twe wyjaśnienia, co nie znaczy że od razu zaufam temu... gdzie on się podział?" O kurwa, mamo, ratuj... ... "Już dobrze, Anonie, możesz stąd wyjść." Czo? Kurwancka, to tylko Fluttershy, a ja wciąż leżę pod stołem, dość już tej rzeżuncji, trzeba się stąd wygramolić. "Czy nic ci nie jest?" Zapytała Celestia. "N-Nic, wszystko w porządku" Wymamrotałem. "Hm, jesteś najdziwniejszą istotą jaką kiedykolwiek widziałam" Odrzekła Luna "Jesteś pewien, że nie jesteś minotaurem?"   "Tak, jestem pewien..." Odpowiedziałem jej patrząc na swoje nogi.   "Chyba na nas czas" Rzekła Celestyna wciąż patrząc w moją stronę, tym razem uśmiechając się "Będę czekać na nasze kolejne spotkanie, z chęcią dowiedziałabym się o tobie więcej, ale narobiłyśmy nieco bałaganu" Słysząc to Luna zmarszczyła nieco brwi. "Lecz chciałabym być informowana na bieżąco, Twilight"   "O-Oczywiście, Księżniczko" Odpowiedziała Twi, jej wyraz twarzy mówił wyraźnie „dostałam Xboxa i plazmę” „W takim razie życzę wam dobrego popołudnia” Kończąc na tym dwie końskie boginie teleportowały się z domku w drzewie.   „Uch” Odetchnęła Rainbow „Ciężki dzień co?” Dodała, patrząc na mnie. „Ta, moja popularność nie przestaje rosnąć” „Nie przejmuj się” Słodko orzekła Fluttershy „Księżniczka Luna nie jest taka zła jak może się wydawać, z pewnością cię polubi” Wystarczy mi, że ty mnie lubisz. „MAM POMYSŁ!” Krzyknęła Pinkie, kuuuurwa „Może oprowadzimy cię po Ponyville, od razu poczujesz się lepiej” „Nie wiem czy to taki dobry pomysł Pin…” Twilight chciała jej przerwać, ale… „W suuumie… czemu nie” Czy coś gorszego może mi się dziś przydarzyć? „Widzisz? Zgodził się, chodźmy!”   Tak… chodźmy…