Zanim zdążyłem obrócić tą błyskotliwą myśl w słowa ‘pole’ fioletowej magii odsunęło młodego dynamicznego kucyka. „Wystarczy, Rainbow.” Usłyszałę – kolejny – znajomy głos. Należał on do Twilight, kuca w każdym tego słowa znaczeniu. „Bardzo pana przepraszam.” Mało co nie śmiechłem gromko, gdy ktoś, kto nie jest urzędnikiem państwowym, lub Grażyną za kasą zwrócił się do mnie per ‘Pan’.  „Rainbow często najpierw coś mówi, a potem myśli.” To zupełnie tak jak ja, cho się [s]rucha[/s] najebać cydrem. „Tak czy inaczej, nazywam się Twilight Sparkle” Co ty nie powiesz. „A to są… „ Zaczyna się – początek każdego średniawego fanfica, w którym są poniaki. Może świry z /x/ miały rację, może życie rzeczywiście nie istnieje a ja jestem tylko postacią stworzoną w Wordzie przez jakąś losową spierdolinkę. „Rarity, AppleJack oraz Pinkie Pie. Fluttershy i Rainbow Dash już pan poznał.” To zależy jak rozumiesz słowo ‘poznał’. „Tak… miło mi.” Muj Borze, nawet się nie zająkałem. W każdym bądź razie zdawało mi się, że dwa pierwsze kuce coś odpowiedziały, lecz moja wizja i fonia została zagłuszona dużą ilością koloru różowego. „Cześćjestempinkiepieoretyalejesteśdużylubiszprzyjęciabojatakojejjesteśtunowybędęmusiaławyprawićciprzyjęcie…” Różowy użytkownik amfetaminy  miał zamiar kontynuować gwałcenie mych uszu, gdy ta sama fioletowa magia zatkała jej gębę.   „Zaczyna się…” Burknęła Dash. Nawet nie wiesz ile masz racji. „Pinkie już taka jest.” Odrzekła Twilight śmiejąc się pod nosem. „Ale to będziemy martwić się później. Czy mógłby mi pan…” „Wystarczy tego ‘pan’, czuję się przez to starszy niż jestem.” Czuje się jak 40-sto letni Janusz opierdalający kolejną warkę. „Och, w porządku. Czy mógłbyś mi powiedzieć – bez obrazy – do jakiego gatunku należysz, nigdy nie widziałam takiej istoty jak ty.” Przepraszam, że teraz musiałaś. „Hihi, wyglądasz trochę jak małpa.” Zachichotała Pinkie. Słowo ‘małpa’ zamieniłbym na ‘pies’, ale każdy ma prawo do własnej opinii. „Pinkie!” Krzyknęła Twilight. „Wybacz jej.” Rzekła skruszonym tonem Twilight. „Spoko.” Może jeszcze zacznij się przy nich kurwić czanmową, ty samozwańcza starocioto. „A co do twojego pytania to jestem człowiekiem.” Człowiekiem-gównem, ale lepiej się nie przyznawać. „Jeśli chcesz się zapytać co tu robię, to nie mam o tym zielonego pojęcia.” „Człowiek…” Wymamrotała zamyślona Twi. „To fascynujące, nigdy o słyszałam o takim gatunku, będę musiała zapytać księżniczkę…” „Chwileczkę.” Przerwała AppleJack. „Jak to ‘nie masz zielonego pojęcia’? Po prostu obudziłeś się w lesie Everfree bez żadnej wiedzy, gdzie jesteś?” Teraz spróbuj załgać skurwysynu. Also, strzał w dziesiątkę, pani jabłko.   „Dokładnie.” Skwitowałem. „Wierzcie lub nie, ale nie mam pojęcia co tu robię, wiem jedynie, że kilka godzin temu położyłem się spać w moim domu…” Tak, ‘spać’. „…Po czym obudziłem się tutaj, znaczy się tam.” Wskazałem palcem na las znajdujący się za oknem. „Tutaj ocknąłem się po spotkaniu z… ‘komitetem powitalnym’.” Spojrzałem na Dash. Zbyt szybko nabieram odwagi – może to tutejsze powietrze? „Hej!” Krzyknęła wspomniana kucpanna. „To nie moja wina, że…” „Wystarczy, Rainbow.” Przerwała jej Twilight. „Pamiętaj, że wciąż masz ważnego coś do powiedzenia naszemu gościowi.” Kurwa, jak ja nienawidzę, gdy po wpierdolu ktoś mnie przeprasza. Może jeszcze dostanę butelkę ze smoczkiem? W sumie to i tak lepsze niż smycz i obro… kurwa. „Przepraszam, że nie było mnie tak długo.” Tą mało pieniężną myśl przerwała wlatująca do salonu Fluttershy. Zauważyłem, że w kopytkach trzymała – lolczo – miskę z jakąś ‘substancją’. Nie będę narzekał tak długo, jak nie będzie to gęsiwo. „Proszę, Anonku.” Jaka ona mił…zaraz, co? Nieważne, musiałem się przesłyszeć. „Musisz być bardzo głodny.” Nawet nie wiesz jak bardzo. W naczyniu przede mną znajdowała się czerwona…ciecz? Aha, to musi być ta ‘zupa’ w której mało co nie utopił się ptake Celestyny – wyjebane – sądzę że da się to zjeść, chyba, że dodała tam cykuty, dla samej inby. Raczej w to wątpię. „Dzięki.” Odpowiedziałem cicho siorbiąc zawartość miski. Nawet niezłe. Nie wiem co w tym jest, ale nie powinienem dostać niewydolności czegokolwiek, co jest mi potrzebne do życia.   „Tak więc chcesz mi powiedzieć…” Przerwała ciszę Twilight. „…że stąd nie pochodzisz, tak?” Nie gówno szerloku. „Stąd?” Kurwa, łżę jak pies. „Tak, stąd, znaczy się z Equestrii.” Equestrii… kto by się domyślił? A tak, niemal każdy anon. „Nie, i odpowiadając na twoje kolejne pytanie, którego jeszcze nie zadałaś, to nie sądzę, żebym pochodził z waszego świata, lub wymiaru - jak zwał tak zwał. Po prostu znalazłem się w świecie mówiących kucyków i nie mogę ci powiedzieć dla czego, zwyczajnie mnie to przerasta.” Odpowiedziałem, kontynuując wpierdalanie – miałem już na to wszystko wyjebane – niech się dzieje co chce. Zauważyłem że znów zapanowała chwila ciszy.   „Nie jesteś z tego świata?” Wybełkotała wyraźnie zszokowana Twi. Reszta kuców wyglądała z resztą podobnie. „Przecież to… niemożliwe…” No kurwa rzeczywiście. „Tam, gdzie żyję nie ma mówiących, magicznych lub latających kucyków a gdyby istniały..” To by nas rozpierdoliły w drobny mak. „…to na pewno byśmy o nich wiedzieli.” Moja odpowiedź chyba nieco rozruszała jej mózg. Przysiągłbym, że słyszę tryby zakurwiające w jej głowie szybciej niż sam papież atleta. „Niesamowite… inne, inteligentne formy życia naprawdę istnieją.” Zdefiniuj słowo ‘inteligentne’. „Nawet nie wiesz jak to wpłynie na nasze niemal wszystkie dziedziny nauki!” Z pewnością nie pozytywnie.   „Cieszę się, że ty się cieszysz, ale…” No i w pizdu i wylądował. Fioletowy kuc zaczął już chyba rozmyślać o tym, jak moja obecność tutaj da jej nagrodę nobla, lub noc w pokoju Celestii. Dziś chyba się nie dowiem jak się tu w ogóle znalazłem i dlaczego ja a nie na przykład Zalguła albo jakiś atencjusz z syncha.