Świadomość wróciła tylko po to by znów przypomnieć mi o tym jak przegrywam na każdym froncie, nic nowego. Otwierając – ponownie – oczy zdałem sobie sprawę, że znów leżę na łóżku. „O kurwa, już nigdy więcej nie obrażę papieża.” Pomyślałem głośno. Nie trwało to długo, gdyż zdałem sobie sprawę że ściany mej piwnicy nie są zbudowane z drewna i nie viszą na nich budki dla ptaków. „Wojtyła, ty skurwysynu…”   Moje przypuszczenia potwierdziły się, wciąż jestem [b]tutaj[/b]. Dziesiątki pytań przewinęły się przez mój łeb – jak się tu dostałem, jak to możliwe, jak wrócić do domu? Tok myślenia co chwilę przerywał ból mojej krzywej paszczy, no tak, przecież niebieski bonus rpk dał dla mnie wpierdol na powitanie. Mogłem w ogóle się nie odzywać, tylko spierdalać z powrotem do lasu i liczyć na cud, teraz co najwyżej wrzucą mnie do lochów albo do zoo – przecież nie codziennie można spotkać anona poza jego naturalnym środowiskiem - piwnicą. Na szczęście wciąż miałem na sobie swoje ciuchy – para wyciągniętych dresów, biała koszulka i bluza którą noszę chyba od gimnazjum - /fa/ hardo. Jakim cudem nie przebiłem sobie nogi jakimś gównem zapierdalając boso 2 godziny przez las? Nie mam pojęcia.   „um… o rety, w-widzę, że się obudziłeś.” O kurwa stary. Moje rozmyślania nad tym, jak fitują na mnie szmaty warte 50 zł przerwał głos nieco głośniejszy od moich cichych pierdów po fasolce z biedronki. W drzwiach po mojej lewej stała nikt inny jak Fluterszajka we własnej osobie. Byłem o krok od tulenia jej hardo wcale-nie-w-seksualny-sposób, jednak nie chciałem ryzykować kolejnego obicia paszczy. „Eee.. siema.” Brawo kutasiarzu. Mój głos sprawił, że mały, żółty pegaz mało co nie uderzył głową w sufit – to najpewniej będzie teraz normalna reakcja. „Em, przepraszam, ale możesz mi powiedzieć, gdzie jestem?” Wiem, gdzie jestem, ale nie zamierzam im wypaplać, że setki tysięcy stulejarzy oglądają niemal każdy ich krok używając do tego elektrycznych, szklanych ekrananów – w przeciwnym razie pucykowy szpital dla czubków dołączy do listy miejsc, gdzie mogą mnie wrzucić w każdym momencie.   „T-tak... jesteś w moim d-domu.” Dziękuję kapitanie banał. „Mam nadzieję, że czujesz się lepiej. Długo rozmawiałam z Rainbow o tym jak cię potraktowała, musi cię koniecznie przeprosić” Po co od razu przepraszać? Oprócz tego, że pojawiłem się w miejscu, które nie powinno istnieć nie przydarzyło mi się nic nowego. Na dodatek zauważyłem coś dziwnego – żółty, animowany kucyk rozmawia ze mną przez minutę a już traktuje mnie lepiej niż moja własna rodzina przez 23 lata  mej  egzystencji – co za niespodzianka. „Nie ma takiej potrzeby, naprawdę.” Co to zmieni. „Tak przy okazji, chyba się jeszcze sobie nie przedstawiliśmy.” No kurwa, rzeczywiście, ni chuja nie znam żadnego z tych kuców. „O jej.” Hehe, ‘jej’. „Rzeczywiście, nazywam się Fluttershy, a jak ty masz na imię… jeśli mógłbyś mi powiedzieć?” O kurwa stary, za chwilę zacznę mieć wyjebane i zacznę ją tulić jak popierdolony. Tak czy inaczej treserka Cerberów widocznie nie boi się mnie tak bardzo, co potwierdza fakt, że jej własny cień jest groźniejszy ode mnie. „No tak… nazywam się Anon.” EBIN 5/5. „Miło mi cię poznać, Fluttershy.” Od razu widać, że zna się ona na zajmowaniu się zwierzętami – którym, przez lurkowanie kara z pewnością jestem – gdyż chwilę po usłyszeniu mojego ‘imienia’ podleciała do mojej twarzy obserwując wciąż bolącą pizdę, którą zaserwowała mi Rainbow Dash. „Dobrze, widać że opuchlizna już schodzi, miałeś dużo szczęścia, że trawa złagodziła twój upadek.” Skomentowała Fluttershy lekko dotykając mocno rozjebanego miejsca na mym pysku swym kopytkiem – jeśli teraz dostanę kościeja to bez wątpienia odegram ostatnią chwilę magika używając okna znajdującego się naprzeciw mnie. „Jeśli czujesz się lepiej to może pójdziesz ze mną do salonu, moje przyjaciółki chcą cię poznać.” Ja i rozmowa z 6 loszkami – nie komputer. Moją próbę protestu przerwał mój żołądek, który swym dźwiękiem odzwierciedlił mą ogólną oraz obecną sytuację życiową. „Poza tym z pewnością jesteś głodny, z pewnością coś dla ciebie znajdę.” Dodała, lekko chichocząc. No kurwa, zachowuj się tak dalej a zastosuję duże ilości tulenia bez względu na wszelkie reperkusje. Moja ‘opiekunka’ miała jednak nieco racji, wpierdoliłbym cokolwiek co nie było wcześniej nabyte w biedronce.   Wcześniej chciałem zostać w lesie, teraz myślę że powinienem zostać w swoim tymczasowym pokoju, gdyż zacząłem zdawać sobie sprawę, że zaraz zrobię z siebie większego głupka niż już jestem. Mimo wszystko głównym priorytetem było teraz zwalczenie mej mentalnej stulejki, przynajmniej na chwilę. Rozmowa z dziewczynami – poważny biznes.   Fluttershy chyba zauważyła moją niepewność. „Um… czy wszystko w porządku?” Nie. „Tak, tak… po prostu się zamyśliłem, nie martw się o mnie.” No kurwa rzeczywiście, w piwnicy nie martwiłem się o swoje bezpieczeństwo. Jeszcze nie wiem czy biały mode ze słońcem na dupie nie zapierdoli mi bana na zakres. „Och… przepraszam, że ci przeszkodziłam.” Odpowiedziała cicho Fluttershy. Kurwa,  teraz czuję się kutas, super social skill kurwo. „Spokojnie, nic się nie stało.” Zdaję sobie sprawę, że aby umieć rozmawiać trzeba najpierw ‘wyjść do ludzi’, co właśnie zamierzam zrobić – słowo ‘ludzi’ traktuję teraz dwuznacznie. Gdy w końcu doszliśmy [spoiler]do końca korytarza[/spoiler] zza uchylonych drzwi usłyszałem znajome głosy, cóż, chwila prawdy. Gdy w końcu dotarliśmy do miejsca przeznaczenia moim oczom ukazały się 2 widoki – dość znajomy oraz obszerny pokój oraz 5 równie znajomych kucyków, które się w nim znajdowały. Od lewej do prawej – niebieskie oraz pomarańczowe /sp/,fioletowe  /id/,  białe /fa/ oraz z braku podobieństwa różowe /ku/ wymieszane z /thc/. O kurwa! Zauważyły mnie, plan awaryjny.   „Yyy... tego… cześć?” Samiec alfa 2013 przemówił. Fluttershy, chyba zauważyła że nie wymówię już nic co ma jako taki sens i przejęła stery. „Dziewczęta, to jest Anon, bądźcie dla niego miłe a ja zajrzę na chwilę do kuchni.” No kurwa, nie zostawiaj mnie tu bo przegram z kretesem… no i chuj, co teraz? „No dobra cwaniaku!” O ja jebe, niebieska klacz alfa znów chce mi dojebać, mam tylko nadzieję że Fluterszajka wkroczy do akcji nim wyzionę ducha. „Kim, albo czym u licha jesteś?” Twoim starym jak cię robił.