"Zupełnie wam odbiło?!" Krzyknęła wkurwiona Daśka w kierunku 3 kolorowych placków.   "Mogła stać się wam krzywda, albo nawet coś gorszego!" Dodała równie wkurwiona Applejack. Rarara nie powiedziała nic, bo leżała nieprzytomna na tej swojej kozetce czy czymś tam innym.   „Może powinniśmy się uspokoić” Przerwałem im bandażując swoje poturbowane syry pod czujnym okiem Fluttershy. „Przecież nikomu nic się nie stało.” Wskazałem na 3 przestraszone małe kuce.   „Tylko dlatego, że mieliście szczęście” Odparła Daśka „A tak w ogóle to dlaczego pozwoliłeś im tam iść, wiesz dobrze, że Everfree jest niebezpieczne.” Szach mat anon.   "Co miałem zrobić? Złapać je za grzbiet i spuścić im lanie?"   "To nie byłby taki zły pomysł" Dodała Applejack. Krusejdery mało co nie nasrały w metaforyczne gacie. Jeszcze tego mi brakowało, napierdalać małe dzieci tylko dlatego, że chciały iść do lasu - to nie symulacja mojego starego po 7 piwach.   "Anon ma rację" Wtrąciła się Flaterszy "Nikomu nie stała się poważniejsza krzywda. Możesz wstać?"   "Taa, nic mi nie jest" „Dobra” Odrzekł Jabłkojacek „Opowiedzcie jeszcze raz co się stało, tym razem powoli i spokojnie”   *** Pół godziny wcześniej***   "Jesteście pewne, że to dobry pomysł?" Zaczynam się powtarzać, ale co innego mam zrobić, gdy 3 niepełnoletnie kucyki prowadzą mnie do lasu z którego dopiero co wyszedłem. W sumie to ma nieco sensu, jeżeli twoim specjalnym talentem jest bycie martwym niczym papież polak.   "Na pewno!" Odparła Skutalu "Próbowałyśmy już wszystkiego. W Everfree z pewnością zdobędziemy swoje znaczki" O ile groźny drewniany wilk nie wypruje nam flaków.   "Słuchajcie, jeśli stanie się wam coś złego wasze siostry mnie zaje..."   "Nie bądź kurczakiem" Zarechotała Apple Bloom patrząc się jednocześnie na swoją fioletowo-pomarańczową towarzyszkę, która wydawała się być lekko wkurwioną komentarzem małego jabłka. Ja pierdolę, one tu sobie żartują a mi gula podchodzi już prawie do gardła, zupełnie jak przy mijaniu grupy patoli na ulicy, tyle że ulica staje się wchujmilowym lasem a patole zgonem w tragicznych okolicznościach. Mimo wszystko wciąż podążałem za nimi (bez entuzjazmu) by w razie jakiegoś niebezpieczeństwa złapać wszystkie trzy za fraki i wykurwić z powrotem do Ponyville niczym rak na wykop.   „Anon ma rację” Wtrąciła się Sweetie Belle „Trochę tu strasznie, może powinniśmy wracać, Rarity będzie wściekła” Na mnie.   „Dajcie spokój” Odrzekła Scootaloo „Nic nam nie będzie, szukaliśmy naszych talentów wszędzie tylko nie tutaj, to musi być to, poza tym, Anon też może znaleźć tu swój znaczek” Nie wiem jakby on wyglądał, ale wiem, że miałby on związek z życiem i żarciem co nie daje mi wiele możliwości na podjęcie legalnej pracy, w Ekwestryji, czy gdziekolwiek indziej. W sumie to zaczynam się zastanawiać co zrobię, kiedy Fluterszajce znudzi się moja wegetacja w jej hacjendzie, może zerwę podłogę w piwnicy albo salonie i zacznę dorabiać sobie hodowlą ziemniaków lub nawet pieczarek - przynajmniej nie będę musiał wychodzić z domu.   „Nie wiem czy to możliwe” Myślenie mi szkodzi „Ludzie nie mają znaczków.”   „Naprawdę?” Odparła z niedowierzaniem Apple Bloom „To więc jak odnajdujecie swoje specjalne talenty?” To chyba odpowiedni moment, by podpowiedzieć im, w czym one są tak naprawdę dobre. Może w końcu przestaną próbować spaść z rowerka na własne życzenie.   „To działa trochę inaczej. Rzeczy w których jesteśmy dobrzy nie pojawiają się znikąd. Po prostu próbujemy…” Ty kurwa debilu, to jest dokładnie to, co one teraz robią „…znaczy się , nie próbujemy wszystkiego, jeśli widzimy, że udaje się nam coś osiągnąć w danej dziedzinie to trzymamy się jej. Na przykład, jeśli mam ładny głos i dobrze śpiewam to nie zostanę budowniczym albo kaskaderem” Żebym jeszcze tylko słuchał się własnych rad.   „Zaraz…” Zamyśliła się Sweetie Belle „Z tego co rozumiem będziemy musiały…”   "Hej, zobaczcie!" Kurwa mać, już prawie załapała. Dobra, prędzej czy później zrozumieją, chyba że będzie podobało im się życie rurkowców. Tak czy inaczej Skutalu wrzasnęła niczym osaczony kurczak, mam tylko nadzieję, że nie napadnie na nas jakiś bazyliszek czy inny chujmuj.   "Co jest?" Zapytałem się. Coraz mniej zaczyna mi się to podobać, powinienem zaciągnąć je z powrotem do domu jakieś 5 minut temu.   "Chyba coś widzę" Odparła Scootaloo   "Trochę tu za ciemno" Dodała Apple Bloom   „Naprawdę powinniśmy już wracać” Pisnęła Sweetie Belle chowając się za mną, tuliłbym, gdyby nie okoliczności i cień bagiety, która i tak pewnie by nie nadleciała, mimo to obawa wciąż istnieje.   A tak w ogóle to co to kurwa jest, mam na myśli to na co wskazała Scootaloo, nasza mała wycieczka bez towarzyszącego nam odpowiedzialnego dorosłego nie była zbyt długa mimo to liście i gałęzie otaczających nas drzew skutecznie odcinały większość promieni słonecznych na ścieżce z której właśnie korzystaliśmy. Przed nami znajdowała się ciemność z której mogłem wypatrzeć tylko niezbyt wyraźny kształt ‘czegoś’ - może to Zecora wraca ze studiów wieczorowych XDDD top Bk c’nie xD? A tak na serio to zaczynam się obawiać że zaraz odjebie się spora inba.   „Dobra!” Podniosłem głos zwracając na siebie uwagę trzech kuców „Idziemy stąd, szybko… Co robisz, Scootaloo?”   „Sprawdzam co to jest” Odparła, po czym… rzuciła w wyżej wymieniony kształt kamieniem…   Ja pierdolę… okej, nic się nie stało. Żaden cowiek małpa nie wyskoczył z krzaków nie wpierdolił nam hardo. Mimo wszystko musimy stąd wykurwiać, z sekundy na sekundę czuję się tutaj coraz bardziej jak na Grunwaldzkiej w godzinach wieczornych. Jeżeli którakolwiek z nosicieli elementów harmoniji – a dokładnie to Daśka, Ejdżejka lub Rara – się o tym dowie to z pewnością będę chłodził łyżką drugą pizdę pod okiem.   „Ech… jak zwykle nic.” Westchnęła Scootaloo. Nie rozumiem zawodu w jej głosie.   „W porządku, jesteśmy tu wystarczająco za długo, wracamy” Odrzekłem odczuwając niemałą ulgę, trójka podwieków tym razem podążała za mną. Może w nagrodę za potencjalne uratowanie życia trojga młodych klaczy Fluttershy pozwoli mi wpierdolić coś poza marchwią i zupą z nie wiem czego. Może przy odrobinie szczęścia znajdę kawałek żyłki i złowię sobie jaką ry…   https://www.youtube.com/watch?v=vrCwaJYNO_o   Kurrrrrrrwa…   Nie wiem czy to zbieg okoliczności albo jakiś chujowy żart. Kiedy 2 lata temu myślałem o bohatyrnięciu nie wiedziałem, że Equestria chce spełnić me dawne marzenia w sposób niezwykle inwazyjny.   „C-Co to było?” Pisnęła przerażona Sweetie Belle   „…nic dobrego…” Odparłem cicho.   Masa chuj wie czego przed nami zaczęła się poruszać wciąż wydając dźwięki martwego papieża skuszonego widokiem 5 letniego dziecka zagubionego w katakumbach. Ja pierdolę, przecież jestem pizdą w świecie, nie dam rady obronić trójki gówniaków przed skurwysyństem czającym się przed nami, mogę co najwyżej dać im szansę na ucieczkę, super przygoda kurwo, zaledwie kilka dni w kucolandii a mój rower już zaczyna się chwiać.   Cokolwiek było przed nami zaczęło się zbliżać i wiem jedno - to był wielki skurwysyn i zdaje mi się, że nie chce dzielić się z nami pokojem i przyjaźnią. Dzieliło nas jakieś 20 metrów, czas przestać wpatrywać się jak anon w temat i przejść do działania.   Co to kurwa wgle jest? Może nie powinienem pytać, od momentu kiedy tu się pojawiłem wszystkie pytanie odpowiadają się same zanim jeszcze zdążę je zadać.   Z mrocznej niczym odbyt po sraniu otchłani wyłoniło się…   https://www.youtube.com/watch?v=ZNM6JGTeOMA   Oczywiście… Mantykora czy chuj tam wie jak to skurwysyństwo się nazywa. Właśnie znaleźliśmy się w czarnej dupie. Lwo-nietoperzo-skorpion spoglądał się na nas niczym stulej na gęsiwo. Było pewne, że jeśli w najbliższych sekundach z innych krzaków nie wyskoczy groźny Bellerofont to moja – a raczej nasza – przygoda skończy się tragicznie.   „Co t-teraz?” Kwiknęła Apple Bloom trzymając się kurczowo nogawki mego wysłużonego dresiwa, zaraz obok niej znajdowała się równie roztrzęsiona Sweetie Belka a z powodu braku wolnych nóg Scootaloo postanowiła znaleźć sobie miejsce pomiędzy swymi dwoma towarzyszkami.   Co do pytania małego jabłka – nasze opcje nie były zbyt szerokie a szanse zbyt duże, może rzeczywiście powinienem kazać im spierdalać a samemu stoczyć bohaterski pojedynek z powoli zbliżającą się do nas, kilkusetkilogramową bestią, która w arsenale posiada ostre kły, pazury a także w pizdu wielki kolec, który zapewne wystrzeli więcej jadu niż Fifi, gdy anon powie mu czym naprawdę jest boylove. Czas podjąć decyzję, decyzję której podjąłby się każdy dorosły mężczyzna w podobnej sytuacji…   „Spierdalamy”   ***   "Dawno nie widziałam, żeby ktoś tak szybko uciekał" Zarechotała Daśka "Znaczy się, nie tak szybko jak ja..."   „Tak, tak” Odparła rozbawiona AJ „Nikt nie ucieka tak szybko jak ty”   „Ugh, dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi… nieważne” Bąknęła obrażona Rejnboł   „Dobra, a tak w ogóle to jak udało ci się tak szybko dobiec z powrotem do Ponyville? Mantykory są przecież strasznie szybkie” Zapytała się Applejack   „No wiesz…”   ***   „Kurwakurwakurwakurwakurwakurwakurwakurwa”   Ostatnie dni należały do dość ciekawych, muszę przyznać. Najpierw nawpierdalałem się tabletek na kaszel, straciłem wpiździec przytomność, obudziłem się w lesie, spotkałem dość interesujące i znajome formy życia, dostałem wpierdol a teraz spierdalam przed jednostką z jednego z miast z Hirołsów 3 - czy to prawdziwe życie? Na dodatek mam ze sobą trzy pasażerki na gapę, które trzymam niczym worek ze szpachlą – ich piski, moje wrzaski i ryk skurwysyna za nami tworzył wspaniałą, mózgojebną kompozycję. A mogłem nie ćpać.   A co do tego całego skurwysyna to bękart ze związku co najmniej 3 zwierząt zaczął za nami zapierdalać zaraz po tym, gdy zgarnąłem trzy niemal obesrane kucyki i dałem nogę w kierunku cywilizacji. Jeśli zaraz czegoś nie wymyślę to czeka mnie odwieczna bagietyfikacja z rąk sami-wiecie-kogo.   Odpierdalanie piruetów pomiędzy drzewami było dość dobrym pomysłem, groźna mantykora miała problemy z szybkim przemieszczaniem się między dość gęsto rosnącymi pniami, co dawało nam trochę czasu. Nie znaczyło to jednak, że groźny wpierdalacz kucyków dał za wygraną.   Ponadto zapierdalanie boso niczym Antolka nie należało do najprzyjemniejszych czynności. Szyszki, korzenie i inne chuje muje gwałciły moje stopy bez cienia litości, lepsze jednak to niż wyprute flaki i życie trzech młodocianych pucyków na sumieniu tak więc zacisnąłem zęby i zwiększyłem tempo nakurwiania poprzez srogie drzewa. Dość spory zastrzyk adrenaliny - czy co tam krąży teraz w mojej krwii - przez chwilę pozwilił mi zapomnieć o tym, że ostatni raz biegałem przy zaliczeniu z Wuefu, 5 lat temu (oczywiście dobiegłem ostatni). Jeśli ujdziemy z tego żywi to z pewnością wyrzygam wszystko co do tej pory zjadłem.   Dzięki Lunie i Celestynie miasto (albo wioska) zaczęło się ku nas zbliżać, niestety mantykora też, jeżeli wpierdolimy się pomiędzy kucyki w takim stanie to moje kłopoty dopiero się zaczną... kurwa wiem, jeżeli doprowadzę tego skurwysyna do Fluterszajki to może ona go trochę uspokoi, mam tylko nadzieję, że to wypali.   Po kilku następnych sekundach zaczęliśmy zbliżać się do znajomej nam chatki lecz bez osłony w postaci drzew mieliśmy gwarantowany wpierdol, a mantykora była jakieś kilka metrów za nami, japierdolę…   „Widzę ją!” Scootaloo pisnęła mi prosto w ucho wskazując w stronę niewyraźnie wyglądającego, lecz na pewno żółtego kucyka, chyba musiała zrozumieć o co mi chodziło, jeszcze chwila i już po nas…   „FLUTTERSHY!!11”  Wrzasnęły wszystkie naraz. http://i.imgur.com/PaM1Tzg.jpg   ***   „Tak było” Stwierdziłem.   „To naprawdę nie było mądre z waszej strony” Rzekła Applejack „Wiecie co mogło się wam stać.”   „Pierwszy raz widziałem coś takiego na oczy” Odparłem „Skąd mogłem wiedzieć, że taki potwór będzie czaił się zaraz przy wejściu do lasu.”   „O rety” Wyszeptała Fluttershy „Ta biedna mantykora musiała być głodna, tylko dlatego tak bardzo zbliżają się one do Ponyville, na szczęście nikomu nie stała się krzywda” O mały włos.   „Dobra” Dodała Applejack, próbując jednocześnie ocknąć nieprzytomną Rararę „Chodźmy po Twilight, Pinkie zapraszała nas do cukrowego kącika (żeżuncja), możemy porozmawiać po drodze.   To jedna z lepszych rzeczy jakie dziś usłyszałem.