Między ciszą a ciszą anony się kołyszą.   Właśnie wracam wraz z Fluterszajką do swego tymczasowego bunkra i znów czuję się kurwa źle. Nie chcę brzmieć jak locha w ciąży albo kompletna spierdolinka z depresją, ale to prawda. W swojej piwnicy czułem się bezpiecznie jak nigdzie indziej - tutaj już nie tak bardzo. Nie boję się o swoje mało warte życie, ale jak już wcześniej wspomniałę - słabo znoszę nagłe zmiany.   Przestanę użalać się nad sobą jak ostatnia pizda bo Fluttershy zauważy.   Celestyna prawdopodobnie odklepała swoje, ponieważ słońce nad Ponyville niemal całkowicie spierdoliło z nieba robiąc miejsce dla najlepszej księżniczki - może i chciała mi wpierdolić, ale wciąż jest najlepsza i będę hejtował przez internety każdego, kto się ze mną nie zgodzi.   Nie mam przy sobie zegarka, ale to będzie już ponad 24 godziny od momentu, kiedy ostatni raz wcisnąłem F5. Lekko smutłę, ale widząc Fluttershy, kopytkującą pół metra ode mnie zaraz o tym zapominam. Właśnie zdałem sobie sprawę, że jeśli utknę tu na dobre to już nigdy nie wyjdę do ludzi.   Przed nami ukazał się kolejny znajomy domek w drzewie, tym razem należący do żółtego pegaza. Mam tylko nadzieję, że Angel, największy królik wojenny nie zbierze niedźwiedzi i jakichś tam mantykor, żeby mnie wpierdolili za odezwanie się do jego kuca.   Przekraczając próg zauważyłem, że nic się tu nie zmieniło. Ten sam nikły zapach wilgotnego psa i odgłosy gryzoni przebiegających mi pod nogami. Może w końcu przestaną przede mną spierdalać. „Napijesz się może herbaty?” Zapytała Fluttershy „Mam tu specjalny rodzaj, dobrze działa na n-nerwy” Pewnie często ją pije.   „Z chęcią” Odparłem z małym uśmiechem. Nigdy nie miałem okazji, słabo mi to wychodzi.   Ponowne czekanie na nią w salonie w pewien sposób mi nie odpowiadało. Czułem się jak chuj robiąc z mego gospodarzą prywatną służącą.   „Musisz tęsknić za rodziną…” Odrzekła nalewając wody do czajnika, czyżby stawała się asertywna? Co nie zmienia faktu iż ledwo usłyszałem jej pytanie. „Tak… matka musi zamartwiać się na śmierć” Mam ochotę zrobić coś głupiego „Tak samo wujek… ekhm… wujek Billy” Co ja właśnie odjebałem xD „Nie wyobrażam sobie co teraz myślą…” „Biedactwo, tak mi przykro” „To nic… zdaję sobie sprawę, że lamentowanie wcale mi nie pomoże.”   ---   Kolejne kilka minut spędziliśmy na drobnej rozmowie, jest to nie lada wyczyn biorąc pod uwagę fakt że i ona i ja mówimy tyle co nic. Mimo wszystko znów siedzimy w salonie popijając przyrządzoną przez Fluttershy herbatę, saga to to nie jest, bardzo się z tego powodu cieszę.   „W cukrowym kąciku prawie w ogóle się nie odzywałeś” Rzekła Fluttershy „Źle się poczułeś?” „Nie… po prostu nie jestem dobry w rozmowie” Odparłem obracając w rękach swoją filiżankę „Gdy byłem młodszy nie miałem zbyt wielu znajomych, wolałem siedzieć w domu i czytać książki, albo oglądać telewizję” „Tele-wizję?” No tak jestem przecież w końskim landzie. „Ech… To kolejny element ludzkiej technologii… wyobraź sobie książkę, która opowiada się sama za pomocą ruchomych obrazków… to tak jakby oglądać twoje przyjaciółki zza szklanego ekranu zamontowanego w kwadratowej skrzynce” Stąpasz po kruchym lodzie Anon… „Nie wiem czy to rozumiem, ale Twilight nie pozwoliłaby ci opuścić biblioteki, póki byś jej tego nie wyjaśnił” Dodała chichocząc lekko „Tak, właśnie dlatego odpuściłem sobie poniektóre rzeczy, gdy opowiadałem jej o swoim ludzie” Cebulę też sobie odpuściłem „Nie chcę jej obrażać, ale Twilight jest nieco…” „Zapatrzona w swoją pracę?” Zaproponowała Fluttershy „Tak to można ująć…” „Czasem się tak zachowuje, nie ma się czym przejmować”   ---   No i znów nasza rozmowa wypierdoliła się niczym Hiszpańska ciuchcia.   „Yy… dużo tu zwierząt” Czuję się jakbym się powtarzał „Tak… bardzo je kocham, każde zwierzę jest moim przyjacielem” Oczy Fluterszajki rozświetliły się niczym lampki choinkowe. „To miłe…” A to Twilight jest zapatrzona w swoją pracę „Wiele z nich potrzebuje mojej pomocy, tak jak ty, nie mogę ich zostawić w potrzebie” „Stąd twój znaczek” Muszę pamiętać, że ‘nic’ nie wiem o ich talentach. „Tak, to mój specjalny talent” Dodała z lekką ekscytacją w głosie. „A czy ty zajmowałeś się kiedyś zwierzętami?” „W sumie tak, mam psa” Czysto polski „Jest dość stary, ale wychowywałem go od małego” „Och, to miło z twojej strony, jak się…”   Przerwał jej pewien wkurwiony królik który zaczął podskakiwać jak pojebany tuż po jej kopytkami.   „Czy coś się stało, Angel?” Zapytała zaniepokojona Nie wiem dlaczego, ale ten mały gówniak od początku zaczął mnie wkurwiać. „Och, bardzo cię przepraszam, zapomniałam o twojej kolacji, zaraz ją przygotuję” „Ciężki dzień, co?” Zapytałem „Wybacz, mieliśmy dziś dużo rzeczy na głowie” Nawet nie wiesz jak dużo „Jeśli chcesz spać możesz skorzystać ze swojego wcześniejszego pokoju, łazienka jest tuż obok.” „Dziękuję… erm… dziękuję w sensie za wszystko… rozumiesz…” „Nie przejmuj się” Odparła uśmiechnięta Fluttershy „To po prostu mój talent, lubię pomagać” „To widać… Dobranoc Fluttershy” „Dobranoc :3”   ---   Ciekawe ile cbl musiałbym wybulić za to na ziemi – za żarcie i wyro – za dużo. Muszę to przyznać kolorowym kucom – mają gest. Przed wykurwieniem do spania postanowiłem zajrzeć do wspomnianej wcześniej łazienki. To, że moja własna pościel jebie hardo nie znaczy, że muszę czynić to samo z cudzą. O ile oczywiście uda mi się zmieścić do kucykowej wanny.