"12" By Anoneczo (https://pastebin.com/u/Anoneczo) URL: https://pastebin.com/TwFrNVWj Created on: Monday 5th of May 2014 05:36:45 PM CDT Retrieved on: Friday 30 of October 2020 10:37:04 AM UTC "Zupelnie wam odbilo?!" Krzyknela wkurwiona Daska w kierunku 3 kolorowych placków. "Mogla stac sie wam krzywda, albo nawet cos gorszego!" Dodala równie wkurwiona Applejack. Rarara nie powiedziala nic, bo lezala nieprzytomna na tej swojej kozetce czy czyms tam innym. „Moze powinnismy sie uspokoic” Przerwalem im bandazujac swoje poturbowane syry pod czujnym okiem Fluttershy. „Przeciez nikomu nic sie nie stalo.” Wskazalem na 3 przestraszone male kuce. „Tylko dlatego, ze mieliscie szczescie” Odparla Daska „A tak w ogóle to dlaczego pozwoliles im tam isc, wiesz dobrze, ze Everfree jest niebezpieczne.” Szach mat anon. "Co mialem zrobic? Zlapac je za grzbiet i spuscic im lanie?" "To nie bylby taki zly pomysl" Dodala Applejack. Krusejdery malo co nie nasraly w metaforyczne gacie. Jeszcze tego mi brakowalo, napierdalac male dzieci tylko dlatego, ze chcialy isc do lasu - to nie symulacja mojego starego po 7 piwach. "Anon ma racje" Wtracila sie Flaterszy "Nikomu nie stala sie powazniejsza krzywda. Mozesz wstac?" "Taa, nic mi nie jest" „Dobra” Odrzekl Jablkojacek „Opowiedzcie jeszcze raz co sie stalo, tym razem powoli i spokojnie” *** Pól godziny wczesniej*** "Jestescie pewne, ze to dobry pomysl?" Zaczynam sie powtarzac, ale co innego mam zrobic, gdy 3 niepelnoletnie kucyki prowadza mnie do lasu z którego dopiero co wyszedlem. W sumie to ma nieco sensu, jezeli twoim specjalnym talentem jest bycie martwym niczym papiez polak. "Na pewno!" Odparla Skutalu "Próbowalysmy juz wszystkiego. W Everfree z pewnoscia zdobedziemy swoje znaczki" O ile grozny drewniany wilk nie wypruje nam flaków. "Sluchajcie, jesli stanie sie wam cos zlego wasze siostry mnie zaje..." "Nie badz kurczakiem" Zarechotala Apple Bloom patrzac sie jednoczesnie na swoja fioletowo-pomaranczowa towarzyszke, która wydawala sie byc lekko wkurwiona komentarzem malego jablka. Ja pierdole, one tu sobie zartuja a mi gula podchodzi juz prawie do gardla, zupelnie jak przy mijaniu grupy patoli na ulicy, tyle ze ulica staje sie wchujmilowym lasem a patole zgonem w tragicznych okolicznosciach. Mimo wszystko wciaz podazalem za nimi (bez entuzjazmu) by w razie jakiegos niebezpieczenstwa zlapac wszystkie trzy za fraki i wykurwic z powrotem do Ponyville niczym rak na wykop. „Anon ma racje” Wtracila sie Sweetie Belle „Troche tu strasznie, moze powinnismy wracac, Rarity bedzie wsciekla” Na mnie. „Dajcie spokój” Odrzekla Scootaloo „Nic nam nie bedzie, szukalismy naszych talentów wszedzie tylko nie tutaj, to musi byc to, poza tym, Anon tez moze znalezc tu swój znaczek” Nie wiem jakby on wygladal, ale wiem, ze mialby on zwiazek z zyciem i zarciem co nie daje mi wiele mozliwosci na podjecie legalnej pracy, w Ekwestryji, czy gdziekolwiek indziej. W sumie to zaczynam sie zastanawiac co zrobie, kiedy Fluterszajce znudzi sie moja wegetacja w jej hacjendzie, moze zerwe podloge w piwnicy albo salonie i zaczne dorabiac sobie hodowla ziemniaków lub nawet pieczarek - przynajmniej nie bede musial wychodzic z domu. „Nie wiem czy to mozliwe” Myslenie mi szkodzi „Ludzie nie maja znaczków.” „Naprawde?” Odparla z niedowierzaniem Apple Bloom „To wiec jak odnajdujecie swoje specjalne talenty?” To chyba odpowiedni moment, by podpowiedziec im, w czym one sa tak naprawde dobre. Moze w koncu przestana próbowac spasc z rowerka na wlasne zyczenie. „To dziala troche inaczej. Rzeczy w których jestesmy dobrzy nie pojawiaja sie znikad. Po prostu próbujemy…” Ty kurwa debilu, to jest dokladnie to, co one teraz robia „…znaczy sie , nie próbujemy wszystkiego, jesli widzimy, ze udaje sie nam cos osiagnac w danej dziedzinie to trzymamy sie jej. Na przyklad, jesli mam ladny glos i dobrze spiewam to nie zostane budowniczym albo kaskaderem” Zebym jeszcze tylko sluchal sie wlasnych rad. „Zaraz…” Zamyslila sie Sweetie Belle „Z tego co rozumiem bedziemy musialy…” "Hej, zobaczcie!" Kurwa mac, juz prawie zalapala. Dobra, predzej czy pózniej zrozumieja, chyba ze bedzie podobalo im sie zycie rurkowców. Tak czy inaczej Skutalu wrzasnela niczym osaczony kurczak, mam tylko nadzieje, ze nie napadnie na nas jakis bazyliszek czy inny chujmuj. "Co jest?" Zapytalem sie. Coraz mniej zaczyna mi sie to podobac, powinienem zaciagnac je z powrotem do domu jakies 5 minut temu. "Chyba cos widze" Odparla Scootaloo "Troche tu za ciemno" Dodala Apple Bloom „Naprawde powinnismy juz wracac” Pisnela Sweetie Belle chowajac sie za mna, tulilbym, gdyby nie okolicznosci i cien bagiety, która i tak pewnie by nie nadleciala, mimo to obawa wciaz istnieje. A tak w ogóle to co to kurwa jest, mam na mysli to na co wskazala Scootaloo, nasza mala wycieczka bez towarzyszacego nam odpowiedzialnego doroslego nie byla zbyt dluga mimo to liscie i galezie otaczajacych nas drzew skutecznie odcinaly wiekszosc promieni slonecznych na sciezce z której wlasnie korzystalismy. Przed nami znajdowala sie ciemnosc z której moglem wypatrzec tylko niezbyt wyrazny ksztalt ‘czegos’ - moze to Zecora wraca ze studiów wieczorowych XDDD top Bk c’nie xD? A tak na serio to zaczynam sie obawiac ze zaraz odjebie sie spora inba. „Dobra!” Podnioslem glos zwracajac na siebie uwage trzech kuców „Idziemy stad, szybko… Co robisz, Scootaloo?” „Sprawdzam co to jest” Odparla, po czym… rzucila w wyzej wymieniony ksztalt kamieniem… Ja pierdole… okej, nic sie nie stalo. Zaden cowiek malpa nie wyskoczyl z krzaków nie wpierdolil nam hardo. Mimo wszystko musimy stad wykurwiac, z sekundy na sekunde czuje sie tutaj coraz bardziej jak na Grunwaldzkiej w godzinach wieczornych. Jezeli którakolwiek z nosicieli elementów harmoniji – a dokladnie to Daska, Ejdzejka lub Rara – sie o tym dowie to z pewnoscia bede chlodzil lyzka druga pizde pod okiem. „Ech… jak zwykle nic.” Westchnela Scootaloo. Nie rozumiem zawodu w jej glosie. „W porzadku, jestesmy tu wystarczajaco za dlugo, wracamy” Odrzeklem odczuwajac niemala ulge, trójka podwieków tym razem podazala za mna. Moze w nagrode za potencjalne uratowanie zycia trojga mlodych klaczy Fluttershy pozwoli mi wpierdolic cos poza marchwia i zupa z nie wiem czego. Moze przy odrobinie szczescia znajde kawalek zylki i zlowie sobie jaka ry… https://www.youtube.com/watch?v=vrCwaJYNO_o Kurrrrrrrwa… Nie wiem czy to zbieg okolicznosci albo jakis chujowy zart. Kiedy 2 lata temu myslalem o bohatyrnieciu nie wiedzialem, ze Equestria chce spelnic me dawne marzenia w sposób niezwykle inwazyjny. „C-Co to bylo?” Pisnela przerazona Sweetie Belle „…nic dobrego…” Odparlem cicho. Masa chuj wie czego przed nami zaczela sie poruszac wciaz wydajac dzwieki martwego papieza skuszonego widokiem 5 letniego dziecka zagubionego w katakumbach. Ja pierdole, przeciez jestem pizda w swiecie, nie dam rady obronic trójki gówniaków przed skurwysynstem czajacym sie przed nami, moge co najwyzej dac im szanse na ucieczke, super przygoda kurwo, zaledwie kilka dni w kucolandii a mój rower juz zaczyna sie chwiac. Cokolwiek bylo przed nami zaczelo sie zblizac i wiem jedno - to byl wielki skurwysyn i zdaje mi sie, ze nie chce dzielic sie z nami pokojem i przyjaznia. Dzielilo nas jakies 20 metrów, czas przestac wpatrywac sie jak anon w temat i przejsc do dzialania. Co to kurwa wgle jest? Moze nie powinienem pytac, od momentu kiedy tu sie pojawilem wszystkie pytanie odpowiadaja sie same zanim jeszcze zdaze je zadac. Z mrocznej niczym odbyt po sraniu otchlani wylonilo sie… https://www.youtube.com/watch?v=ZNM6JGTeOMA Oczywiscie… Mantykora czy chuj tam wie jak to skurwysynstwo sie nazywa. Wlasnie znalezlismy sie w czarnej dupie. Lwo-nietoperzo-skorpion spogladal sie na nas niczym stulej na gesiwo. Bylo pewne, ze jesli w najblizszych sekundach z innych krzaków nie wyskoczy grozny Bellerofont to moja – a raczej nasza – przygoda skonczy sie tragicznie. „Co t-teraz?” Kwiknela Apple Bloom trzymajac sie kurczowo nogawki mego wysluzonego dresiwa, zaraz obok niej znajdowala sie równie roztrzesiona Sweetie Belka a z powodu braku wolnych nóg Scootaloo postanowila znalezc sobie miejsce pomiedzy swymi dwoma towarzyszkami. Co do pytania malego jablka – nasze opcje nie byly zbyt szerokie a szanse zbyt duze, moze rzeczywiscie powinienem kazac im spierdalac a samemu stoczyc bohaterski pojedynek z powoli zblizajaca sie do nas, kilkusetkilogramowa bestia, która w arsenale posiada ostre kly, pazury a takze w pizdu wielki kolec, który zapewne wystrzeli wiecej jadu niz Fifi, gdy anon powie mu czym naprawde jest boylove. Czas podjac decyzje, decyzje której podjalby sie kazdy dorosly mezczyzna w podobnej sytuacji… „Spierdalamy” *** "Dawno nie widzialam, zeby ktos tak szybko uciekal" Zarechotala Daska "Znaczy sie, nie tak szybko jak ja..." „Tak, tak” Odparla rozbawiona AJ „Nikt nie ucieka tak szybko jak ty” „Ugh, dobrze wiesz, ze nie o to mi chodzi… niewazne” Baknela obrazona Rejnbol „Dobra, a tak w ogóle to jak udalo ci sie tak szybko dobiec z powrotem do Ponyville? Mantykory sa przeciez strasznie szybkie” Zapytala sie Applejack „No wiesz…” *** „Kurwakurwakurwakurwakurwakurwakurwakurwa” Ostatnie dni nalezaly do dosc ciekawych, musze przyznac. Najpierw nawpierdalalem sie tabletek na kaszel, stracilem wpizdziec przytomnosc, obudzilem sie w lesie, spotkalem dosc interesujace i znajome formy zycia, dostalem wpierdol a teraz spierdalam przed jednostka z jednego z miast z Hirolsów 3 - czy to prawdziwe zycie? Na dodatek mam ze soba trzy pasazerki na gape, które trzymam niczym worek ze szpachla – ich piski, moje wrzaski i ryk skurwysyna za nami tworzyl wspaniala, mózgojebna kompozycje. A moglem nie cpac. A co do tego calego skurwysyna to bekart ze zwiazku co najmniej 3 zwierzat zaczal za nami zapierdalac zaraz po tym, gdy zgarnalem trzy niemal obesrane kucyki i dalem noge w kierunku cywilizacji. Jesli zaraz czegos nie wymysle to czeka mnie odwieczna bagietyfikacja z rak sami-wiecie-kogo. Odpierdalanie piruetów pomiedzy drzewami bylo dosc dobrym pomyslem, grozna mantykora miala problemy z szybkim przemieszczaniem sie miedzy dosc gesto rosnacymi pniami, co dawalo nam troche czasu. Nie znaczylo to jednak, ze grozny wpierdalacz kucyków dal za wygrana. Ponadto zapierdalanie boso niczym Antolka nie nalezalo do najprzyjemniejszych czynnosci. Szyszki, korzenie i inne chuje muje gwalcily moje stopy bez cienia litosci, lepsze jednak to niz wyprute flaki i zycie trzech mlodocianych pucyków na sumieniu tak wiec zacisnalem zeby i zwiekszylem tempo nakurwiania poprzez srogie drzewa. Dosc spory zastrzyk adrenaliny - czy co tam krazy teraz w mojej krwii - przez chwile pozwilil mi zapomniec o tym, ze ostatni raz biegalem przy zaliczeniu z Wuefu, 5 lat temu (oczywiscie dobieglem ostatni). Jesli ujdziemy z tego zywi to z pewnoscia wyrzygam wszystko co do tej pory zjadlem. Dzieki Lunie i Celestynie miasto (albo wioska) zaczelo sie ku nas zblizac, niestety mantykora tez, jezeli wpierdolimy sie pomiedzy kucyki w takim stanie to moje klopoty dopiero sie zaczna... kurwa wiem, jezeli doprowadze tego skurwysyna do Fluterszajki to moze ona go troche uspokoi, mam tylko nadzieje, ze to wypali. Po kilku nastepnych sekundach zaczelismy zblizac sie do znajomej nam chatki lecz bez oslony w postaci drzew mielismy gwarantowany wpierdol, a mantykora byla jakies kilka metrów za nami, japierdole… „Widze ja!” Scootaloo pisnela mi prosto w ucho wskazujac w strone niewyraznie wygladajacego, lecz na pewno zóltego kucyka, chyba musiala zrozumiec o co mi chodzilo, jeszcze chwila i juz po nas… „FLUTTERSHY!!11” Wrzasnely wszystkie naraz. http://i.imgur.com/PaM1Tzg.jpg *** „Tak bylo” Stwierdzilem. „To naprawde nie bylo madre z waszej strony” Rzekla Applejack „Wiecie co moglo sie wam stac.” „Pierwszy raz widzialem cos takiego na oczy” Odparlem „Skad moglem wiedziec, ze taki potwór bedzie czail sie zaraz przy wejsciu do lasu.” „O rety” Wyszeptala Fluttershy „Ta biedna mantykora musiala byc glodna, tylko dlatego tak bardzo zblizaja sie one do Ponyville, na szczescie nikomu nie stala sie krzywda” O maly wlos. „Dobra” Dodala Applejack, próbujac jednoczesnie ocknac nieprzytomna Rarare „Chodzmy po Twilight, Pinkie zapraszala nas do cukrowego kacika (zezuncja), mozemy porozmawiac po drodze. To jedna z lepszych rzeczy jakie dzis uslyszalem.