Title: 8 Author: Anoneczo Pastebin link: http://pastebin.com/LLrwJrab First Edit: Tuesday 12th of November 2013 03:28:32 PM CDT Last Edit: Tuesday 12th of November 2013 03:28:32 PM CDT Pomi?dzy mn? a jedynym oficjalnym wyj?ciem z biblioteki sta?a Celestia. Mimo mych nieludzkich stara? poczu?em luz w zwieraczach.  Czy?by moje jelito grube by?o w stanie przewidywa? przysz?o?? i zmusi?o mnie do opró?nienia kilka chwil wcze?niej.   "Podejd? bli?ej, m?odzie?cze" - ?o kurwa ty... Ko? przemowi?. Jej spojrzenie wyra?nie mówi?o 'jeden fa?szywy krok a kopn? ci? w mord?'. Zrobi?em wi?c jak kaza?a.   "Nazywam si? Ksi??niczka Celestia" No nie pierdol "Rozumiem, ?e ty jeste? Anon, czy mam racj??"Moj? jedyn? odpowiedzi?, by?o szybkie przytakni?cie, czyni?ce ze mnie srog? spierdolin? w oczach Bogoklaczy. "Twilight poinformowa?a mnie o tobie i okoliczno?ciach twojego przybycia, lecz koniecznie musia?am zobaczy? ci? osobi?cie" No to musisz by? teraz zajebi?cie rozczarowana "Nie spotka?am si? jeszcze z przedstawicielem obcej cywilizacji. Nie wiem jeszcze w jaki sposób trafi?e? do Equestrii, ale zapewniam ci?, ?e zajm? si? tym jak najszybciej"   "Dzi-Di?kuj? wasza W-Wysoko??." Mo?e stracha?em przedwcze?nie, Celestyna nie brzmi na zbyt wkurwion?. "Jednakowó?..." Oho "Wiem nieco o tobie, lecz nic o twojej rasie. Prawd? mówi?c nie jestem pewna czy powinnam ci ufa?” Okurwaokurwaokurwa…   „Sk?d mam wiedzie?, ?e nie skrzywdzisz moich poddanych?” No kurwa rzeczywi?cie, ju? to widz?. „Chcia?abym jednak da? ci kredyt zaufania. Nie znam ci?, ale nie chc? oskar?a? cie o rzeczy których nie zrobi?e?” Jak szkalowanie pewnego wielkiego polaka, czego w ?yciu nie robi?em, co to to nie. „Czy chcia?by? si? wypowiedzie? na ten temat?” Doda?a Celestia czekaj?c na moj? odpowied? niczym mój dawny nauczyciel od majzy. Pierdol? to, czas na plan B, co b?dzie raczej trudne bior?c po uwag? to, ?e nie mia?em planu A.   „Er… Wasza wysoko??? Czy naprawd? wygl?dam na kogo?, kto by?by w stanie kogokolwiek skrzywdzi?? Ju? raz dosta?em po g?bie a prawda jest taka, ?e nawet gdybym chcia? wprowadzi? w ?ycie jak?? z?? intencj? to dosta?bym po raz drugi i to nie od ciebie, tylko od jakiegokolwiek innego kucyka. Ja nie wystawiam nawet g?owy z domu a co dopiero mówi? o robieniu komu? krzywdy…” Wyrzuci?em to z siebie na niemal jednym oddechu. Zajebi?cie, powinienem to doda? do swoich ?yciowych acziwmentów – „Upodlij si? przed w?adc? gadaj?cych koni”. „No tak… pozwól, ?e porozmawiam z Twilight, ona i jej przyjaciele czekaj? za…”   Celestia nie zd??y?a nawet sko?czy? zdania, gdy? wcze?niej wymienione drzwi wylecia?y z zawiasów niczym magik z parapetu. W nowo rozpierdolonym wej?ciu sta?a… o kurwa...   „GDZIE JEST TA BESTIA, ROZPRAWIMY SI? Z NI?!”   Luna…   Pos?pny kolarz wci?? czycha na mój rower. --- Celestia by?a bardziej ni? zdziwiona, nie by?a ona w pizdu zdumiona. To by?a spokojna niedziela, gdy Twilight przys?a?a jej kolejny list. Zamiast cotygodniowego wyk?adu o przyja?ni na be?owym fragmencie pergaminu zapisana by?a zupe?nie inna informacja. Podobno wczoraj z lasu everfree wy?oni?a si? istosta, o której nikt jeszcze nie s?ysza? - co wi?cej istota ta jest wyra?nie inteligentna, gdy? zdo?a?a ona - a raczej "on" - bior?c pod uwag? notatki Twilight skomunikowa? si? z ni? i jej przyjació?mi w znanym kucykom j?zyku. Ten takzwany "cz?owiek" przebywa teraz w jej domu wraz z reszt? elementów harmonii (nie wi? czy to tak si? pisz? anony, tbw na polski dubbing). Fakt ten zaniepokoi? Celesti? - nie wiedzia?a ona kim, lub czym jest ten "cz?owiek", ani do czego jest zdolny, gdy pozostawi si? go bez nadzoru...   "Czy co? si? sta?o?" Luna zauwa?y?a g??bokie skupienie swojej siostry.   "To nic takiego..." Celestia nie by?a pewna intencji nowego go?cia jej uczennicy, lecz póki co postanowi?a nie anga?owa? w to Luny. Jej "nastawienie" wobec nieznanych jej rzeczy, lub w tym przypadku - istot mog?oby go odstraszy?. "Kolejny list od Twilight... Pozwolisz, ?e si? przejd?? Doko?czymy nasz? rozmow? pó?niej." "Oczywi?cie. Na pewno niczego nie potrzebujesz?"   "Nie... tylko odrobin? ?wie?ego powietrza." Ko?cz?c zdanie Celestia odpali?a sw? magi? i teleportowa?a si? w stron? Ponyville. --- Twilight nie mog?a doczeka? si? odpowiedzi swej wieloletniej mentorki. Jako pierwsza udokumentowa?a nowy rodzaj inteligentnego stworzenia - to niezwyk?e odkrycie.   "Twi..." AppleJack przerwa?a jej nat?ok my?li. "Rozumiem, ?e jeste? podekscytowana, ale mo?e powinna? si? nieco uspokoi?..."   "Nie mog? by? spokojna!" Pisn??a Twilight "To epokowe odkrycie! Nie mog? si? doczeka?, kiedy Ksi??nicz..."   *JEB KRAAAAA*   Twilight nie zd??y?a doko?czy?, gdy? us?ysza?a do?? wyra?ny d?wi?k sp?ywaj?cej wody pi?tro wy?ej oraz niemal o?lepiaj?cy blask tu? przed ni?. "K-Ksi??niczko...?" Tu mia?a racj?. Przed 6 klaczami i ma?ym smokiem sta?a wyra?nie zaniepokojona Celestia. "Witajcie dziewcz?ta, oraz ty, Spike" S?oneczny ko? powita? ich nieco wymuszonym u?miechem. "Mam nadziej?, ?e was nie przestraszy?am. Nie chcia?am robi? przedstawienia pojawiaj?c si? tak z nienacka na zewn?trz."  "A-Ale? sk?d" Sk?ama?a Twilight, gdy? Fluttershy zd??y?a skurczy? si? do maksymalnych dla niej rozmiarów za ogonem Rainbow Dash.   "Mi?o mi to s?ysze?. Otrzyma?am twój list i chcia?abym czym pr?dzej spotka? si? z waszym nowym przyjacielem, gdzie on jest?" "Przed chwil? poszed? do ?azienki... czy co? si? sta?o ksi??niczko? Anon nie sprawi? nam ?adnych k?opotów" Twilight odpar?a coraz bardziej zaniepokojona. "Wszystko jest w jak najlepszym porz?dku, jednak chcia?abym si? z nim zobaczy?... w cztery oczy... je?li nie macie nic przeciwko." Twilight próbowa?a zrozumie? co si? w?a?nie wydarzy?o. Ksi??niczka Celestia zachowywa?a si? inaczej ni? dotychczas, jednak ton jej g?osu przekona? j? do nie zadawania kolejnych pyta?. "Dziewczyny, Spike - poczekajmy na zewn?trz." --- Celestia czu?a si? niepewnie, nie chcia?a przestraszy? ani Twilight i jej przyjació?ek ani wspomnianego przez ni? "Anona". Ostro?no?ci jednak nigdy za wiele, Equestria przesz?a ju? wiele i to jej obowi?zkiem by?a ochrona jej poddanych.   Kontemplacj? Celesti przerwa? odg?os zamykanych drzwi oraz kroki zbli?aj?ce si? w kierunku schodów. U ich szczytu stan?? 'on'... no có?... to by?o raczej antyklimatyczne. Anon stoj?cy jakie? 15 metrów od niej wygl?da? mizernie - spot?gowa?o to jego czysto przera?one spojrzenie, gdy tylko j? zauwa?y?. Celestia nie mog?a powstrzyma? si? przed ukazaniem odrobiny wspó?czucia podczas ci?gle zachowanej ostro?no?ci. Ten cz?owiek z pewno?ci? ba? si? jej bardziej ni? ona jego.   "Podejd? bli?ej, m?odzie?cze"   --- Ja pierdol? kurwa ma?... jestem tu nieca?e 2 dni i znów stoj? przed kolejnym wpierdolem - tym razem ostatecznym. W zasadzie to nie stoj? a chowam si? w?a?nie pod sto?em zaraz po tym jak Luna Wcale Nie Ta?cz?ca zaanuncjowa?a swoje intencje wobec mnie.   "Siostro, prosz?, uspokój si?." Celestia próbowa?a z?agodzi? sytuacj?.   "Wasza wysoko??." Fluttershy widocznie odzyska?a swój kr?gos?up "Prosz?, nie rób mu krzywdy, Anon na prawd? nie jest gro?ny." Niedomówienie stulecia. "Dlaczego chcia?a? ukry? przede mn? istnienie tego 'cz?owieka?'" Luna najwyra?niej ogarn??a bajer?, ku uciesze mych uszu oraz okien. "Nie chcia?am ci? niepotrzebnie denerwowa?, siostro" Odpar?a spokojnie Celestia. "Chcia?am si? sama upewni?, czy nasz go?? nie jest zagro?eniem przed anga?owaniem wi?kszych si?." "Hmph... dobrze, przyjm? twe wyja?nienia, co nie znaczy ?e od razu zaufam temu... gdzie on si? podzia??" O kurwa, mamo, ratuj... ... "Ju? dobrze, Anonie, mo?esz st?d wyj??." Czo? Kurwancka, to tylko Fluttershy, a ja wci?? le?? pod sto?em, do?? ju? tej rze?uncji, trzeba si? st?d wygramoli?. "Czy nic ci nie jest?" Zapyta?a Celestia. "N-Nic, wszystko w porz?dku" Wymamrota?em. "Hm, jeste? najdziwniejsz? istot? jak? kiedykolwiek widzia?am" Odrzek?a Luna "Jeste? pewien, ?e nie jeste? minotaurem?"   "Tak, jestem pewien..." Odpowiedzia?em jej patrz?c na swoje nogi.   "Chyba na nas czas" Rzek?a Celestyna wci?? patrz?c w moj? stron?, tym razem u?miechaj?c si? "B?d? czeka? na nasze kolejne spotkanie, z ch?ci? dowiedzia?abym si? o tobie wi?cej, ale narobi?y?my nieco ba?aganu" S?ysz?c to Luna zmarszczy?a nieco brwi. "Lecz chcia?abym by? informowana na bie??co, Twilight"   "O-Oczywi?cie, Ksi??niczko" Odpowiedzia?a Twi, jej wyraz twarzy mówi? wyra?nie „dosta?am Xboxa i plazm?” „W takim razie ?ycz? wam dobrego popo?udnia” Ko?cz?c na tym dwie ko?skie boginie teleportowa?y si? z domku w drzewie.   „Uch” Odetchn??a Rainbow „Ci??ki dzie? co?” Doda?a, patrz?c na mnie. „Ta, moja popularno?? nie przestaje rosn??” „Nie przejmuj si?” S?odko orzek?a Fluttershy „Ksi??niczka Luna nie jest taka z?a jak mo?e si? wydawa?, z pewno?ci? ci? polubi” Wystarczy mi, ?e ty mnie lubisz. „MAM POMYS?!” Krzykn??a Pinkie, kuuuurwa „Mo?e oprowadzimy ci? po Ponyville, od razu poczujesz si? lepiej” „Nie wiem czy to taki dobry pomys? Pin…” Twilight chcia?a jej przerwa?, ale… „W suuumie… czemu nie” Czy co? gorszego mo?e mi si? dzi? przydarzy?? „Widzisz? Zgodzi? si?, chod?my!”   Tak… chod?my…