Title: 6 Author: Anoneczo Pastebin link: http://pastebin.com/Gh1sFNGj First Edit: Tuesday 5th of November 2013 05:54:44 PM CDT Last Edit: Tuesday 5th of November 2013 05:54:44 PM CDT Sta?em tam jakie? kilka minut ‘staraj?c si?’ ponownie przemy?le? to, przez co w?a?nie przechodz?, gdy? powiedzmy sobie szczerze – z 7 000 000 000 ludzi (dobra, mo?e nie powinienem liczy? murzynów, zwyk?ych i piaskowych, ale szczerze mówi?c mam to w dupie)  na ziemi to dla mnie musia?o si? przytrafi? co? takiego. Super przygoda kurwo.   „Um… mo?e nie powiniene? na razie wychodzi?, reszta kucyków mo?e zacz?? panikowa?… bez obrazy.” O kurwancka, nawet nie zauwa?y?em jak Fluttershy wróci?a.     „Spokojnie, nigdzie si? nie wybieram, chcia?em tylko rozprostowa? nogi.”  Ju? to sobie wyobra?am – anon wkraczaj?cy pomi?dzy dziesi?tki oszo?omionych jak po piwie kucyków. To nie sko?czy?oby si? dobrze [spoiler]zw?aszcza dla mnie[/spoiler]. „Nie wiem czy tutejsi mieszka?cy zareaguj? na mnie pozytywnie, przynajmniej nie teraz…” Doda?em, wracaj?c na moje miejsce na pod?odze. „Nie martwi?abym si? o to.” Odpar?a Fluttershy. „Wszystko b?dzie w porz?dku, gdy Twilight wyja?ni sytuacj? ksi??niczce.”   „O to w?a?nie si? martwi?…” Odpowiedzia?em pó?g?osem - musze si? nauczy? trzyma? j?zor za z?bami. „Co masz na my?li?” Kurwacka, zapomnia??, ?e konie maj? dobry s?uch. Spanie na przyrodzie w?a?nie si? odp?aca. „Yyy… to nic wa?nego, nie przejmuj si?.” To ja si? musz? przejmowa? – czy magiczny, [i]niemal[/i] niezniszczalny kuc nie zajebie mnie magicznie, bo nie spodoba si? jej moja kaprawa g?ba. Super YOLO kurwo. „No wi?c, wracaj?c do naszej wcze?niejszej rozmowy…” „Ach tak, chcia?e? pos?ucha? o mnie.” „Erm… tak, by?oby troch? g?upio, gdyby?my czekali, a? Twilight dojdzie do siebie nie odzywaj?c si? do siebie s?owem.”  No kurwa rzeczywi?cie, to dlatego od lat unikam loszek. „J-je?li tak s?dzisz…” Pisn??a Fluttershy „No wi?c dobrze, urodzi?am si? w…” O kurwa stary, o tym nigdy nie wiedzia??. Po nieca?ej godzinie ch?odnej historii dowiedzia?em si? wi?cej, ni? scenarzy?ci mieli zamiar nawet napisacz – je?li to wci?? wina mojego fazy to musz? to by? jakie? pieni??ne interakcje z g?siwem, które jad??.   „No tak…” Zacz??em „Twoja historia by?a z pewno?ci? ciekawsza od mojej.” „Och, to nic takiego” Odpar?a cicho Fluttershy. „Wr?cz przeciwnie” Czy?bym odnalaz? w sobie ten s?ynny gen alfa? „My?l?, ?e…” Doko?czy?bym to zdanie, gdyby nie przerwa? mi najwi?kszy wróg Niesio?owskiego –Ejd?ejka wraz z obstaw? w postaci m?odej dynamicznej w kolorze niebieskim. „Fluttershy” Zacz??a AppleJack „Dla Twilight wróci?y ju? wszystkie zmys?y, mo?e powinni?my j? odwiedzi?” „O r-rety, czy nic si? jej nie sta?o?” Zapyta?a jak zwykle zaniepokojona Fluterszajka. „Nie, ale twój nowy [i]przyjaciel[/i]…” No kurwa „…sprawi?, ?e w nieca?? godzin? przejrza?a prawie wszystkie ksi??ki na temat rzadkich gatunków” Grzybów, czy zwierz?t? „N-nie wiem czy to dobry pomys?…”   „Ona ma racj?, Fluttershy” Przerwa?em jej szybko „Chcia?bym si? w ko?cu dowiedzie?, jak i dlaczego si? tu dosta?em. Nic mi nie b?dzie.” „Um…skoro tak mówisz…” „Spokojnie, Fluttershy” Doda?a AppleJack „Wyja?nimy reszcie mieszka?ców, ?e Anon nie stanowi  zagro?enia. Celestia z pewno?ci? to potwierdzi” Mam nadziej?. „Chod?my, nie ma czasu do stracenia” No i wyruszyli?my – Ja, Fluterszajka, AJ i Da?ka – z tak? dru?yn? nie dostan? mo?e wpierdolu. Okolica wydawa?a si? znajoma (patrz?c z miejsc, które widzia?? w hehe bajce) a reszta losowych kucyków chyba jeszcze nas nie zauwa?y?a – do chwili…   Sekund? po tym, jak mnie zobaczyli ka?dy spierdoli? z mego pola widzenia. Ja jebe czo, nie widzia?? ju? nikogo poza moj? obstaw? no i jednym kucem, który uciek? na drzewo. „Prawd? mówi?c spodziewa?em si? tego.” Wymamrota?em. „I pomy?le?, ?e po wypadku z Zecor? kucyki wci?? nie ufaj? nikomu, kto nie wygl?da jak one.” Parskn??a ze z?o?ci? AJ. „Dobra… nic z?ego si? nie sta?o, po prostu nie s? przyzwyczajeni do mojego widoku.” A kto by?by. „Zdziwi?abym si?, gdyby byli.” Doda?a Da?ka, ?miej?c si? z w?asnego, chujowego ?artu. „Przesta?, Rainbow” Przerwa? jej Jab?kokuc „Po prostu chod?my do biblioteki, zaraz wszystko si? wyja?ni” Jak na kucykow? wersj? wie?niaka to jest ca?kiem bystra. Naturalnie ba?bym si? powiedzie? jej to w trwarz. Po kilku minutach w?drówki po opuszczonym Ponyville dotarli?my do miejsca przeznaczenia – do wielkiego jak skurwysyn drzewa, w którym zapewne przebywa Twilight. „No to jeste?my” Rzek?a Fluttershy „Musisz si? przygotowa?, Twilight jest do??… ekscentryczna je?li chodzi o nowe odkrycia” Nie gówno szerloku Wchodz?c do ?rodka zauwa?y?em wiele ksi??ek porozrzucanych na pod?odze oraz innych miejscach, Ejd?eka jak nie k?ama?a. „NARESZCIE” Twilight krzykn??a jak pojebana gdy tylko mnie zauwa?y?a „Nawet nie wiesz jak d?ugo na ciebie czeka?am” Mo?e nie b?d? jej przerywa? bo jeszcze dostan? bane na zakres jak Trixie „Nie znalaz?am tutaj nic co nawet przypomina twój gatunek, musisz wszystko o sobie opowiedzie?” No ja pierdol?.