Title: 10 Author: Anoneczo Pastebin link: http://pastebin.com/c0mRjHxB First Edit: Monday 2nd of December 2013 06:47:53 PM CDT Last Edit: Monday 2nd of December 2013 06:47:53 PM CDT Mi?dzy cisz? a cisz? anony si? ko?ysz?.   W?a?nie wracam wraz z Fluterszajk? do swego tymczasowego bunkra i znów czuj? si? kurwa ?le. Nie chc? brzmie? jak locha w ci??y albo kompletna spierdolinka z depresj?, ale to prawda. W swojej piwnicy czu?em si? bezpiecznie jak nigdzie indziej - tutaj ju? nie tak bardzo. Nie boj? si? o swoje ma?o warte ?ycie, ale jak ju? wcze?niej wspomnia?? - s?abo znosz? nag?e zmiany.   Przestan? u?ala? si? nad sob? jak ostatnia pizda bo Fluttershy zauwa?y.   Celestyna prawdopodobnie odklepa?a swoje, poniewa? s?o?ce nad Ponyville niemal ca?kowicie spierdoli?o z nieba robi?c miejsce dla najlepszej ksi??niczki - mo?e i chcia?a mi wpierdoli?, ale wci?? jest najlepsza i b?d? hejtowa? przez internety ka?dego, kto si? ze mn? nie zgodzi.   Nie mam przy sobie zegarka, ale to b?dzie ju? ponad 24 godziny od momentu, kiedy ostatni raz wcisn??em F5. Lekko smut??, ale widz?c Fluttershy, kopytkuj?c? pó? metra ode mnie zaraz o tym zapominam. W?a?nie zda?em sobie spraw?, ?e je?li utkn? tu na dobre to ju? nigdy nie wyjd? do ludzi.   Przed nami ukaza? si? kolejny znajomy domek w drzewie, tym razem nale??cy do ?ó?tego pegaza. Mam tylko nadziej?, ?e Angel, najwi?kszy królik wojenny nie zbierze nied?wiedzi i jakich? tam mantykor, ?eby mnie wpierdolili za odezwanie si? do jego kuca.   Przekraczaj?c próg zauwa?y?em, ?e nic si? tu nie zmieni?o. Ten sam nik?y zapach wilgotnego psa i odg?osy gryzoni przebiegaj?cych mi pod nogami. Mo?e w ko?cu przestan? przede mn? spierdala?. „Napijesz si? mo?e herbaty?” Zapyta?a Fluttershy „Mam tu specjalny rodzaj, dobrze dzia?a na n-nerwy” Pewnie cz?sto j? pije.   „Z ch?ci?” Odpar?em z ma?ym u?miechem. Nigdy nie mia?em okazji, s?abo mi to wychodzi.   Ponowne czekanie na ni? w salonie w pewien sposób mi nie odpowiada?o. Czu?em si? jak chuj robi?c z mego gospodarz? prywatn? s?u??c?.   „Musisz t?skni? za rodzin?…” Odrzek?a nalewaj?c wody do czajnika, czy?by stawa?a si? asertywna? Co nie zmienia faktu i? ledwo us?ysza?em jej pytanie. „Tak… matka musi zamartwia? si? na ?mier?” Mam ochot? zrobi? co? g?upiego „Tak samo wujek… ekhm… wujek Billy” Co ja w?a?nie odjeba?em xD „Nie wyobra?am sobie co teraz my?l?…” „Biedactwo, tak mi przykro” „To nic… zdaj? sobie spraw?, ?e lamentowanie wcale mi nie pomo?e.”   ---   Kolejne kilka minut sp?dzili?my na drobnej rozmowie, jest to nie lada wyczyn bior?c pod uwag? fakt ?e i ona i ja mówimy tyle co nic. Mimo wszystko znów siedzimy w salonie popijaj?c przyrz?dzon? przez Fluttershy herbat?, saga to to nie jest, bardzo si? z tego powodu ciesz?.   „W cukrowym k?ciku prawie w ogóle si? nie odzywa?e?” Rzek?a Fluttershy „?le si? poczu?e??” „Nie… po prostu nie jestem dobry w rozmowie” Odpar?em obracaj?c w r?kach swoj? fili?ank? „Gdy by?em m?odszy nie mia?em zbyt wielu znajomych, wola?em siedzie? w domu i czyta? ksi??ki, albo ogl?da? telewizj?” „Tele-wizj??” No tak jestem przecie? w ko?skim landzie. „Ech… To kolejny element ludzkiej technologii… wyobra? sobie ksi??k?, która opowiada si? sama za pomoc? ruchomych obrazków… to tak jakby ogl?da? twoje przyjació?ki zza szklanego ekranu zamontowanego w kwadratowej skrzynce” St?pasz po kruchym lodzie Anon… „Nie wiem czy to rozumiem, ale Twilight nie pozwoli?aby ci opu?ci? biblioteki, póki by? jej tego nie wyja?ni?” Doda?a chichocz?c lekko „Tak, w?a?nie dlatego odpu?ci?em sobie poniektóre rzeczy, gdy opowiada?em jej o swoim ludzie” Cebul? te? sobie odpu?ci?em „Nie chc? jej obra?a?, ale Twilight jest nieco…” „Zapatrzona w swoj? prac??” Zaproponowa?a Fluttershy „Tak to mo?na uj??…” „Czasem si? tak zachowuje, nie ma si? czym przejmowa?”   ---   No i znów nasza rozmowa wypierdoli?a si? niczym Hiszpa?ska ciuchcia.   „Yy… du?o tu zwierz?t” Czuj? si? jakbym si? powtarza? „Tak… bardzo je kocham, ka?de zwierz? jest moim przyjacielem” Oczy Fluterszajki roz?wietli?y si? niczym lampki choinkowe. „To mi?e…” A to Twilight jest zapatrzona w swoj? prac? „Wiele z nich potrzebuje mojej pomocy, tak jak ty, nie mog? ich zostawi? w potrzebie” „St?d twój znaczek” Musz? pami?ta?, ?e ‘nic’ nie wiem o ich talentach. „Tak, to mój specjalny talent” Doda?a z lekk? ekscytacj? w g?osie. „A czy ty zajmowa?e? si? kiedy? zwierz?tami?” „W sumie tak, mam psa” Czysto polski „Jest do?? stary, ale wychowywa?em go od ma?ego” „Och, to mi?o z twojej strony, jak si?…”   Przerwa? jej pewien wkurwiony królik który zacz?? podskakiwa? jak pojebany tu? po jej kopytkami.   „Czy co? si? sta?o, Angel?” Zapyta?a zaniepokojona Nie wiem dlaczego, ale ten ma?y gówniak od pocz?tku zacz?? mnie wkurwia?. „Och, bardzo ci? przepraszam, zapomnia?am o twojej kolacji, zaraz j? przygotuj?” „Ci??ki dzie?, co?” Zapyta?em „Wybacz, mieli?my dzi? du?o rzeczy na g?owie” Nawet nie wiesz jak du?o „Je?li chcesz spa? mo?esz skorzysta? ze swojego wcze?niejszego pokoju, ?azienka jest tu? obok.” „Dzi?kuj?… erm… dzi?kuj? w sensie za wszystko… rozumiesz…” „Nie przejmuj si?” Odpar?a u?miechni?ta Fluttershy „To po prostu mój talent, lubi? pomaga?” „To wida?… Dobranoc Fluttershy” „Dobranoc :3”   ---   Ciekawe ile cbl musia?bym wybuli? za to na ziemi – za ?arcie i wyro – za du?o. Musz? to przyzna? kolorowym kucom – maj? gest. Przed wykurwieniem do spania postanowi?em zajrze? do wspomnianej wcze?niej ?azienki. To, ?e moja w?asna po?ciel jebie hardo nie znaczy, ?e musz? czyni? to samo z cudz?. O ile oczywi?cie uda mi si? zmie?ci? do kucykowej wanny.